do WIOSNY!


W zasadzie to lubię jesień.

Ciepły koc.
Gorąca herbata z cytryną.
Otulający zapach gorącej kawy o poranku.
Ciepło w pościeli.
Ogień w kominku.
Wieczorne zabawy na dywanie.
Zakładanie czapki.
Grube swetry i kozaki za kolano.
Chuchanie w ręce.
Chłodny deszczyk orzeźwiający.
Kasztany i orzechy, trochę szyszek.
Wielobarwne liście.

Naprawdę!

Nie mam też nic przeciwko opadom śniegu, oblodzonym chodnikom i brązowej brei na ulicach - zimę też lubię. Lubię wracać do ciepłego domu, sprawia mi przyjemność gotowanie gorącej zupy i czytanie książek w długie wieczory. Zima zawsze kojarzyła mi się z czymś jeszcze - z trudnymi porankami. Nawet nie chodziło o to, że gdy wstawałam było jeszcze ciemno. Że zziębnięta ubierałam się i biegłam do kuchni po kubek kawy. W pośpiechu wybiegałam z domu do pracy. Jak zawsze spóźniona. Gnałam w zimnym samochodzie przez kolejne wioski modląc się, by po 30 minutach jazdy w końcu poczuć lekki ciepły podmuch powietrza. Zima nie rozpieszczała. Po godzinie 4 siedziałam gotowa w oknie kuchni wyglądając na rozgruchotany autobus MZK, który niczym odśnieżarka przecierał mi zaśnieżone drogi. Wyjeżdżałam tuż za nim. 

Dziś tego nie ma. Prawie zapomniałam. Ta jesień, ta zima to ostatnia taka, w której poranki są niezobowiązujące. Nie ma przymusu wstawania o godzinie 6. Nie ma biegania po zimnym domu w poszukiwaniu najgrubszych skarpet. Nie ma ustawiania budzika na kolejną drzemkę. Wiem jednak, że już za rok, gdy Oli pierwszego września minie próg swojego przedszkola a ja z Drugim Bobeczkiem będę wracać spacerkiem do domu po godzinie 8 rano - zatęsknię!

Nim się obejrzę nadejdzie ten moment, w którym powiem "pora obudzić dzieci". Będę się czuła jak ktoś, kto ma wyrwać niedźwiedzia z zimowego snu. Pełna obaw swoje kroki skieruję do jego pokoju. Wezmę głęboki wdech i powoli wypuszczę powietrze naciskając delikatnie na klamkę. Już widzę jak się przeciąga, jak skazaniec wkłada ubranie, jak negocjuje założenie innych spodni, innego koloru bluzki i debatuje nad wzorem skarpetek... do tego czapka, szalik, kurtka, buty, plecak, rękawiczki...

....WTEDY Z UTĘSKNIENIEM BĘDĘ CZEKAĆ NA CIEPŁE DNI.









26 komentarzy

  1. Wydawało mi się, że nie dam rady wstawać i zaprowadzać do przedszkola i będzie strasznie :)
    Ale wiesz, już się przyzwyczaiłam i nawet lubię te poranki kiedy idziemy sobie i rozmawiamy, a czasem milczymy i oglądamy nasze miasto: zaspane, pędzące do pracy, wyprowadzające na spacer psy... Ma to swój urok :)
    Masz jeszcze rok - korzystaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba najpiękniejszy czas przede mną... i w chwili obecnej trwa właśnie taki czas, za którym tęsknić będę, i wspominać go wstawiając lewą nogą z łóżka.
    Bogu dziękować, że przedszkole mam 500m od domu :) nie wysilę się za bardzo z przeprawami ale... i tak mnie te poranki przerażają czasami. Świętować będę każdy leniwy poniedziałkowy poranek - bez obowiązku wstania rano z łózka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. naszebabelkowo.blogspot.com12 października 2016 06:42

    Ja z wstawaniem raczej nie mam problemów, bo w ciągu kilku lat studiów i pracy przywykłam do podrywania się z łóżka o 5:30. Ale na ciepłe dni zawsze czekam z utęsknieniem - bo zmarzluch ze mnie straszny, a pogoda taka jak w tej chwili niestety nie sprzyja aktywności na świeżym powietrzu, którą wszyscy bardzo lubimy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, ja przeciwko oblodzonym drogom mam niestety sporo, bo już nieraz leciałam w przepaść z naszej górskiej, pełnej stromizn drogi :/ Ale pomijając ten jeden (kluczowy niestety) aspekt, to bardzo w tym roku cieszę się na zimę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie wiem, jak to jest z tym budzeniem. U nas się nie sprawdza, bo i tak Młody przed budzikiem już wstaje i budzi cały dom. W tym roku jeszcze nie będzie zimowego odprowadzania do przedszkola, ze względu na Młodszego, którego trudno by mi było zebrać, ale za rok już na pewno będziemy chodzić razem. Osobiście czekam na wiosnę :-).

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie najgorsze jest wstawanie po ciemku i wychodzenie na mróz.... troszkę zazdroszczę tego wylegiwania się w łóżku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nikt tego nie lubi - takich momentów naprawdę można mieć dość i powiem szczerze, wracam wspomnieniami do tamtych lat i przeraża mnie myśl o tym, że za moment znów będę to przeżywać :P chociaż nie tak drastycznie - wystarczy nam pobudka o 7 rano - to już rarytas :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Za rok będziemy razem odliczać dni do wiosny, do ciepłych promieni słońca o poranku, do rosy na zielonej trawie :)
    Dziś nie mamy schematów

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas zima przyniesie wiele dobrego - nowe życie :) Nasz dom ponownie zapełni się maleńkimi ciuszkami, cichym kwileniem i zapachem bobaska ! To będzie kolejna przełomowa zima

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz w tym rację. Taka pogoda sprzyja jedynie siedzeniu w domu, przed kominkiem, z kubkiem gorącej herbaty, z książką w ręce, pod kocem... dla nieciężarnych: z lampką grzanego wina :) i niestety infekcjom !

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja idę ponad 15 minut do przedszkola ;) więc trochę drogi przed nami :) Korzystaj z każdego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesień najpiękniejsza jest w lesie, do tego grzybki mrrrr.

    https://www.youtube.com/watch?v=r8GxcMv1-7I

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna zima w tym roku Was czeka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Marcelina Domańska12 października 2016 21:36

    Ja rok temu wróciłam do pracy po rodzicielskim, ahh te wybieranie się i robienie 60 km na dzień, i tym bardziej delektuje się bardziej tą jesienią która jest i chyba będzie kilka takich. Tez sobie możesz jeszcze synka zostawić w domu i mieć trochę lenistwa o poranku; )

    OdpowiedzUsuń
  15. To prawda... kurczę, nigdy nie zastanawiałam się nad tym momentem. Ale od nadejdzie - piękna perspektywa :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rety Martyna przechodzę właśnie ten etap! Co rano budzę mojego starszaka do szkoły i z całą ekipą, czyli ja i chłopcy pokonujemy drogę do zerówki. A jak ja nie lubię tego porannego wstawania kiedy za oknem jeszcze szarówka...chyba bardziej niż oni.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wyczułam moment ! Mogę Cię pocieszyć jedynie, że jest Was więcej... w następnym roku dołączę do grona sfrustrowanych :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Nadejdzie szybciej niż nam się wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak zrobię ! Zgodnie z rozkazem :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Aga z www.makeonewish.pl13 października 2016 23:39

    oj masz rację Martynko... ja właśnie teraz jestem w tym momencie który opisujesz. Tęsknie za tym co było rok temu gdy będąc w ciaży z Anią miałyśmy z Mają całe dnie dla siebie. Nic nas nie goniło, nigdzie nam nie bylo spieszno. Teraz Maja rano do przedszkola, a Anula to już 9 miesięczniak. Czas leci jak szalony.. Łap te chwile, bo od kiedy urodziła sie Aneczka mam wrażenie że ktoś kradnie mi czas. Mrugam i mija tydzień. Masakra. Leniuchujcie!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. faktycznie naprawdę jesteś w tym momencie, którego się tak obawiam. I obserwuję u Ciebie wpisy z codzienności, w których czasami między słowami dostrzec można zmęczenie. Musimy to jednak przejść! Może potrzeba czasu by przyzwyczaić organizm? A może gdy Ania podrośnie i stanie się bardziej samodzielna będzie zdecydowanie prościej ? :) OBY!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja już odliczam dni do wiosny ;) Dla Was natomiast będzie piękna i wyjątkowa ta zima :* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Trzeba przyznać, że to prawda :) Będziemy się cieszyć każdą jej chwilką...
    Mam nadzieję, że uda nam się zrobić jeszcze zdjęcia w śniegu !

    OdpowiedzUsuń