Matka i rutyna?


Czy można ją zabić, chociaż każdy dzień pełnoetatowej matki wygląda tak samo?

Można byłoby śmiało powiedzieć, że każdy mój dzień wygląda tak samo. Bez szaleństwa! Codzienne rytuały. Pobudka po 7. Krzątanie się po domu przed wyjściem do przedszkola. Szybka kawa. Codzienne obowiązki. Zlecenia. Zdjęcia. Blog. Odbiór z przedszkola. Zabawa. Kupki. Zupki. Sterta prania. Ciągle brudna podłoga. Niezliczona ilość 'mama'. Bez większych niespodzianek. W zasadzie rzadko jeżdżę na zakupy. W Biedronce, czy innym Lidlu, bywam raz w miesiącu. Celebruję tą chwilę. Wiecznie bez auta. Na spokojnej wiosce pod małym miasteczkiem. Bez atrakcji. Bez szaleństw. O szybkim wypadzie do kawiarni na samotną kawę, jak to bywa w wielkich miastach, mogę tylko pomarzyć. W zasadzie nie spotykam się z dawnymi znajomymi, a kontakt podtrzymują tylko internety. Nie będę ściemniać, że jest inaczej. Rodzina jest nam bliska. Dla niej zawsze znajdziemy czas - dla niej dom stoi otworem.
Dni wydawałoby się powtarzalne. Nuda! Powielalność czynności sugerowałoby rutynę. 
Ktoś próbując wcielić się w moją skórę stwierdzałby krótko - zwariowałabym! Która kobieta chciałaby być zamknięta w 4 ścianach na całe dnie? Same obowiązki.  Pod opieką dzieci przez 24 godziny, z 24 mieszczących się w dobie godzin. Brak czasu dla siebie.

Powiem Wam coś. Ja chciałam!

Chociaż mocno osiadłam na przysłowiowej pupie, chociaż mój dzień pod względem obowiązków to kopia dnia poprzedniego i dobra zapowiedź kolejnego, to jednak w moim życiu nie pojawiła się jeszcze rutyna. Nie czuję jej. Macierzyństwo na to nie pozwala! Z dziećmi nie da się nudzić! Im młodsze - tym bardziej absorbujące.  Albo inaczej! Wyciągnijmy z tego same pozytywy! Pierwszy krzyk, pierwszy uśmiech, pierwsze świadome spojrzenie, pierwsze słowa, pierwsze umiejętności, pierwsze kroki... mnóstwo pierwszych razy! Tak cudowne momenty, które napędzają nasze życie... Ogrom zaskakujących momentów! Maleńkie dziecko każdego dnia pozwala Ci doceniać małe przyjemności. Pokazujesz mu świat - w tej najlepszej z możliwych wersji. Ono sprawia, że w każdy dzień wygląda inaczej - bo przynosi coś nowego.

Mam też gorsze dni, tak jak Ty i Ty, Ty również! Takie dni, w których to co napisałam powyżej zdaje się być niezauważalne. Zmęczenie zamienia się w frustrację. Z czasem brak chwili spokoju zaczyna najzwyczajniej w świecie nas obciążać. Rola rodzica przecież nie może niszczyć naszej tożsamości i zainteresowań. Nie może nas ograniczać. Musimy pamiętać, że dziecko jest równie ważne, jak pozostali członkowie rodziny. Trzeba znaleźć nieco czasu dla siebie. Wyjechać? Zjeść wspólną kolację poza domem? Wyjść do kina? Albo wyskoczyć na spontaniczne zakupy z koleżanką? Zrobić COKOLWIEK niestandardowego! Zrobić cokolwiek, by nie czuć się nieszczęśliwym, by nie czuć się sfrustrowanym. Naładować swoje osobiste akumulatory. Nie dać się wkradającej rutynie! Masz poczucie, że stoisz w miejscu? Czyja to wina?! Może zapomniałaś zrobić coś w końcu dla siebie? Może zapomniałaś o spontaniczności, wysługując się obowiązkami matki, żony, pani domu?

W każdej z nas są  jeszcze resztki kobiecej świadomości i pragnienie realizacji swoich celów. A jeśli przy celach jesteśmy... Jest jedna rzecz, która nas napędza: CEL! Marzenia są po to, by je realizować, więc zacznijmy od określenia tych marzeń. A potem działajmy! Niezależnie od tego, czy to pójście na siłownię, wyjazd do Wrocławia, stworzenie wypasionego placu zabaw dla dzieci, czy kupnie działki nad jeziorem - określajmy cele i je realizujmy! Nic nie przeszkadza rutynie tak bardzo, jak zmiany!



12 komentarzy

  1. U nas zawsze jest pełen spontan i w sumie nigdy nie wiadomo, co dzień przyniesie, ale faktycznie, jak syn był mniejszy to te dni przebiegały bardziej rutynowo i były uzależnione od rytmu dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem , rozumiem, rozumiem...ach jak bardzo rozumiem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Można się rozumieć bez słów czasami :) ale tutaj akurat potrzebne były słowa

    OdpowiedzUsuń
  4. No to chociaż częściowo mnie rozumiesz ;) Dzieci napędzają nas... nie ma co ukrywać .

    OdpowiedzUsuń
  5. ta rutyna to własnie stabilizacja. człowiek musi mieć jakąś kotwicę która trzyma go by wytrwał w tym brutalnym świecie i to jest właśnie to.;))

    pasje i marzenia to jakaś odskocznia. odskocznia od codzinenności k której jest się matką robotnikiem, żoną ( o ile ktoś ma męża). na ich realizację większość z nas nie ma czasu albo wystarczającej ilości pieniędzy albo i jednego i drugiego, takie są realia ale jak już uda się coś zrealizować i na chwilę oderwać się choć na chwilę od tego wszystkiego to cieszy;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj z dziećmi nigdy dni nie wyglądają tak samo:) rutyna staje się niecodzienna wręcz;) a pytanie moje z innej beczki... Czy ogrzewacie dom gazem? Kiedyś mignęło mi w którymś z Twoich postów, że masz ustawiony piec na 23st? Czy coś pomyliłam? Bo dzieciaki zawsze takie porozbierane, na bosaka, że aż zastanawiam się ile wy w tym domu macie tych stopni?:) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu piec mamy na ekogroszek :) W salonie mamy panel sterujący temperaturą w domu i teraz obecnie wynosi 23,8 stopnia. Ja dziś również jakby w letnim ubraniu :)

    Dzieciaki ciągle w ruchu, podłoga grzeje, i tak latamy na bosaka :) Tylko mój mąż przy tej temp. potrafi jeszcze bluzę na siebie narzucić :P Powiem szczerze, że ta temperatura jest absolutnie niewyczuwalna - tak w sam raz. Chłopaki nie chorują na szczęście - przegrzani nie są - co widać po zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie! Rutyna to też stabilizacja. Chociaż rutyna kojarzy się z czymś bardziej negatywnym - w przeciwieństwie do stabilizacji :)
    Dlatego właśnie warto mieć pasje, marzenia i cele :)

    Mi bardzo dużo pomaga blog! Bardzo....

    OdpowiedzUsuń
  9. Po przeczytaniu Twojego wpisu napisałam podobny u siebie. natchnęłaś mnie :) tak bardzo dobrze rozumiem o czym piszesz....


    https://mama-do-kwadratu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. To chyba najlepszy komentarz jaki mogłam dostać :*
    Skłoniłam kogoś do przemyśleń :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Marcelina Domańska16 listopada 2017 17:15

    Wiem o czym piszesz ... w koncu mamy dzieci w tym samym wieku :) I wiesz co? chyba będę sie wybierać na wychowawcze , chce j3szcze tej rutyny.
    Pozdrawiam cieplutko:* Dawno sie nie odzywałam ale tyle sie dzieje u nas ..

    OdpowiedzUsuń
  12. Troszkę pozmieniało się w moich wirtualnych progach :) Ale nadal pozostajemy przy przejrzystym odbiorze - czujcie się, jakbyście byli u mnie na kawie :*
    Kochana ja również w tej rutynie pragnę jeszcze potrwać :)

    OdpowiedzUsuń