Dziecko przed szklanym ekranem.

Ogląda program za programem. Domaga się bajek. Zabraniać? Pozwalać? 
Niewiele jest domów, w których nie ma szklanego okienka. Okienka, które ułatwia poznawanie świata, poszerza wiedzę i zainteresowania - wcale nie tylko u dorosłych, bo również także u naszych dzieci. To okienko właśnie, zwane telewizorem, czasami staje się bardzo istotnym punktem w domu, co gorsza - uruchomionym niemalże 24/h na dobę. Całkiem niedawno sama się na tym złapałam!

* * *
Tamtej zimy, gdy miałam dość dużo zajęć związanych z blogiem i tych typowych dla prowadzeniu domu coś mnie przerosło. Chłopcy sporo chorowali po ospie, ja siedziałam z nimi całe dnie bez najkrótszej nawet przerwy. Niby rzecz normalna, ale może przesilenie sprawiło, że zaczęłam najzwyczajniej w świecie szukać sposobów na to, by moich maluchów zająć czymś na dłuższą chwilę - tak, bym wole miała ręce i spokojną od pytań głowę, a najlepiej mogła ich na dłuższą chwilę spuścić z oczu kierując je w kierunku pralki na przykład. Momentami wydawało mi się, że już zaczyna brakować mi cierpliwości, albo moje baterie wysiadają powoli, ale wiem - Ty również to czujesz na codzień. Norma. Wtedy właśnie - przyznaję bez bicia - sadzałam moich chłopców na kanapie, przed telewizorem włączając im przy tym ulubione bajki. Zadanie wykonane - efekt osiągnięty. Na łatwiznę zaczęłam chodzić stanowczo zbyt często, bo w pewnym momencie zauważyłam, że uznali to już za normę. Leo wędrował do mnie z pilotem, a Oli ciągle prosił o jeszcze. A nie powinno tak być. I wiecie co zauważyłam jeszcze? Że mój Oliwierek, który po mamie podzielności uwagi odziedziczyć nie mógł (bo jej nie mam) przestał reagować na moje pytania. Wyłączał się. Oglądając TV zdawałoby się, jakby nic nie słyszał. Raz, drugi, trzeci. Zmartwiliśmy się. To był ten moment - moment, w którym wyłączyliśmy telewizor (na dłużej).

* * *
To szklane okno, chociaż zdaje się być dobrodziejstwem dającym nam dostęp do informacji i rozrywki, może być szkodliwe dla tych naszych maluchów - zwłaszcza, gdy zbyt długo przed nim ślęczą. Pomyśl tylko: w tle gra telewizor, może leci muzyka w radiu, zabawki wydają przeróżne dźwięki, przez telefon rozmawia mama, tata coś mówi albo zadaje pytanie - tak wiele bodźców przyjmuje dziecko, że nie jest w stanie wyłapać tych najistotniejszych.  Nadmiar TV może przynieść wiele szkody - i nie mam tu na myśli tylko chorób typu wady wzroku, zaburzenia koncentracji, czy nawet wad postawy. To nie wszystko! 

W tych kolorowych bajkach nadal zbyt często pojawia się bohaterska przemoc. Bohaterska - bo niby  w imię dobra, chociaż przemoc to zawsze będzie przemoc. Maluch niestety może sądzić, że właśnie tak rozwiązuje się konflikty. Potem bije kolegów, albo rodzeństwo - by udowodnić swoje racje... Bo dzieci lubią naśladować.
Dziecko też potrafi mocno przeżywać - tak mocno przeżywać trafiające do niego obrazy, że staje się lękliwe, bojaźliwe i rozdrażnione.
Bajka? Owszem - ale nadzorować musimy to, co w nich się znajduje. Tam nie może być agresji - w jakimkolwiek wydaniu. A gdy zauważymy podczas filmu jakąś nieodpowiednią dla dziecka scenę, od razu komentujemy: "To musiało boleć, prawda? Dlatego nie wolno nikogo bić".
Byłoby idealnie, gdybyśmy mogli telewizję oglądać rodzinnie - programy przyrodnicze i edukacyjne tylko poszerzają wiedzę. Swoją drogą - mój  Mąż godzinami przy nich drzemie :) Wiesz co daje rodzinne oglądanie? Zawsze reagujesz wtedy, gdy coś na ekranie wzbudzi w dziecku lęk. Możesz przytulić je, porozmawiać o tym i pozwolić zrozumieć - dać lepsze rozwiązanie. I fajnie, jeśli przekujecie to we wspólne spędzanie czasu - nawet bierne. Czasem wystarczy tylko bliskość.

Zawsze im krócej, tym lepiej. Żeby dziecku nigdy nie zabrakło czasu na rysowanie, śpiewanie, bieganie czy tańczenie. Tym się zawsze kieruję - wyczuciem. Nigdy nie stosowałam się do reguł, które słodyczy pozwalają zasmakować w szkole średniej, a włączyć TV po drugim roku życia. No, wyjątkiem są grzyby - wstrzymam się do 10 roku życia chociaż, by trawić mogli je lepiej. W naszym domu może być wszystko, ale wszystko z umiarem - to warunek nr 1. I Tobie też to polecam! Roczniaka nie sadzaj przed TV na godzin wiele, ale przez wiele godzin miej TV wyłączone. Pięciolatkowi pozwól obejrzeć ulubioną bajkę - nawet jeśli będzie to dwa razy dziennie.  Jeśli nalega na więcej - wystarczy dać dziecku wybór - bajka, czy wspólne malowanie statków z mamą albo wariacje wśród liści. Jak myślisz, co wybierze? :) 

Nie należę do typów osób, które cokolwiek komuś wmawiają, nakazują, czy mówią: ZRÓB TO, albo NIE RÓB TAMTEGO! Każdy ma wybór - nic nie musi. Zawsze chętnie podzielę się z Wami swoim doświadczeniem. A moje doświadczenie mówi, że czasami mniej znaczy więcej! To chyba ma w życiu jakieś znaczenie...















Brak komentarzy

Prześlij komentarz