Matki! Lubią gadać! Trują nad uchem! Pouczają! Bezwzględnie umoralniają na każdym kroku. Wiedzą najlepiej, co, kiedy, i w jaki sposób dziecko powinno zrobić. Przeczytałaś wpis: Kultowe teksty matek, które teraz strach wypowiedzieć? Jeśli nie - musisz nadrobić koniecznie!
Dużo wysiłku na co dzień wkładam w to, by nie pouczać dzieci na każdym kroku. Źle usiądzie. Wejdzie tam gdzie nie trzeba. Wyleje soczek na siebie. Spodnie pochlapie wskakując do kałuży. Mazakiem przejedzie po nowej bluzce. Cukier rozsypie obok szklanki. Pomagając przy praniu czarną skarpetę wsadzi do białego prania. Na głowę wejdą, gdy odpocząć chcesz w fotelu... Wiem! Wiem, że w gorszym dniu to kolejny bodziec zbliżający nas do tego, by wybuchnąć! Ale nie dawajmy się! Myślmy o tym małym człowieku! Nie mówmy za dużo!
Gdy się przewróci, przytulmy.
Gdy się ochlapie - pomóżmy się przebrać.
Gdy rozsypie cukier - pokażmy jak posprzątać.
Dziecko w brew pozorom nie rozumie naszego potoku słów i frustracji - chociaż tak bardzo chcemy powiedzieć mu jak powinno się zachować.
Chociażbym chciała, by to były moje słowa - ktoś mądrzejszy ode mnie jest ich autorem. R.Steiner. Czy trzeba tu dodać coś jeszcze? Nawet jeśli będzie Ci bardzo bardzo trudno - nie daj się ponieść emocjom! Frustracja rośnie proporcjonalnie do wieku dziecka, podobnie jak proporcjonalnie do tego wieku ubywa cierpliwości! Nie dawaj jednak zawładnąć sobą emocjami, bo słowa, które użyjesz mogą utkwić w małym człowieku na dobre. Czasami potrzebny jest sposób! Ale znaleźć go, to sztuka! A może warto wrócić pamięcią do własnego dzieciństwa i tam poszukać podpowiedzi?
PS: przy okazji własnych doświadczeń z jedzeniem: przeczytajcie też wpis "Dlaczego przegładzam swoje dziecko?" :) to dobra podpowiedź!
Gdy się przewróci, przytulmy.
Gdy się ochlapie - pomóżmy się przebrać.
Gdy rozsypie cukier - pokażmy jak posprzątać.
Dziecko w brew pozorom nie rozumie naszego potoku słów i frustracji - chociaż tak bardzo chcemy powiedzieć mu jak powinno się zachować.
Pamiętasz, będąc dzieckiem ciągle Cię ktoś próbował czegoś nauczyć. Najczęściej słownie. Uszy więdły od tego słuchania, a i tak zazwyczaj robiliśmy swoje. Dlaczego?? To zrzędzenie właśnie odbieraliśmy jako atak. Jakby najbliższa nam w świecie osoba uważała nas za nierozsądną, wręcz głupią. Sama jestem doskonałym tego przykładem. Jako dziecko byłam chudzinką. Mało jadłam, a im mniej jadłam tym bardziej byłam do tego namawiana, wręcz zmuszana! Wiecie jaki był tego efekt? Nie zjadłam! Nie zjadłam, bo NIE! Na złość rodzicom! Bo z ich proszenia, z ich namawiania, a potem ich złości rodziła się we mnie niechęć do tego jedzenia. Nawet jeśli byłam głodna... zawzięłam się - taki paskudny charakter! Nic na mnie, jako dziecko nie działało gorzej, niż presja, i przekonana jestem, że na większość z nas dorosłych presja pozytywnie nie działa.
Matki często zapominają, że nie to co mówimy, a to, w jaki sposób swoje wartości przekazujemy ma znaczenie. Co jeszcze? Przykład oczywiście.
Matki często zapominają, że nie to co mówimy, a to, w jaki sposób swoje wartości przekazujemy ma znaczenie. Co jeszcze? Przykład oczywiście.
„To co mówicie do dziecka, czego go uczycie, samo w sobie nie czyni w nim jeszcze żadnego wrażenia. We wnętrzu dziecka znajduje się natomiast odzwierciedlenie tego, jacy wy sami jesteście, czy jesteście dobrymi ludźmi, czy też może jesteście źli, gniewni – i to ujawniają wasze gesty. Mówiąc zwięźle: wszystko, co sami czynicie, odzwierciedla się w nim”.
Chociażbym chciała, by to były moje słowa - ktoś mądrzejszy ode mnie jest ich autorem. R.Steiner. Czy trzeba tu dodać coś jeszcze? Nawet jeśli będzie Ci bardzo bardzo trudno - nie daj się ponieść emocjom! Frustracja rośnie proporcjonalnie do wieku dziecka, podobnie jak proporcjonalnie do tego wieku ubywa cierpliwości! Nie dawaj jednak zawładnąć sobą emocjami, bo słowa, które użyjesz mogą utkwić w małym człowieku na dobre. Czasami potrzebny jest sposób! Ale znaleźć go, to sztuka! A może warto wrócić pamięcią do własnego dzieciństwa i tam poszukać podpowiedzi?
PS: przy okazji własnych doświadczeń z jedzeniem: przeczytajcie też wpis "Dlaczego przegładzam swoje dziecko?" :) to dobra podpowiedź!
piękne zdjęcia, a matki są stworzone do gadania:)
OdpowiedzUsuńA jaki masz śliczny płaszczyk! <3
OdpowiedzUsuńA to akurat koszula.. w dłuuuuugiej wersji :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńNagadać się, nagadać! Pouczać...
Tylko czy to przynosi rezultaty?
Zdecydowanie nie🤣🙈 wiem wiem ból. Dzieciaki niestety nie przyswajają potoku slów🤣
OdpowiedzUsuńHehe mój mąż mowi, że go ciagle pouczam :P W końcu to takie duze dzieci ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że lubimy to robić :)
OdpowiedzUsuńAle matkowanie swoim partnerom to też nie jest dobry ruch...
Szkoda, że my zanadto analizujemy znów słowa :P
OdpowiedzUsuńto prawda :) do dzieci trzeba podjeść sposobem, samo gadanie nic nie pomoże :)
OdpowiedzUsuńChyba każda z nas tak ma :)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe ;) I chyba każda musi nad tym pracować
OdpowiedzUsuńOli wczoraj dał nam możliwość wykazać się. Był płacz, była złość... Troszkę to trwało, ale kilkukrotnie przepraszał nas potem, że krzyczał.
OdpowiedzUsuńNawet wieczorem, tuż przed snem, kilka dobrych godzin po awanturze powiedział "tatuś, przepraszam że krzyczałem". Także czasami potrzeba wiele cierpliwości, ale warto ja w sobie znaleźć :)
u mnie też czasem jest :)
OdpowiedzUsuńostatnie dni troszkę marudził..alee...ostatnio miałam nocki w pracy,rano wstał cicho, napisał kartkę ,że poszedł do szkoły położył mi na łóżku i obudził żeby buziaka dać :)
Robi postępy :) Czyli jednak wszystko idzie w dobrym kierunku :)
OdpowiedzUsuń