Kiedy przekręcam głowę...

Zadaję sobie dziś pytanie: czy można sobie poradzić z bezsilnością? 




Otwieram dziś oczy i wydaje mi się, że żyję w jakiejś bańce. Leżę w swoim wielkim wygodnym łóżku pod lnianą pościelą, która w zasadzie nie jest potrzebna, bo w sypialni przecież tak ciepło... Dzieci smacznie śpią obok - bezpieczne. Męża w łóżku nie ma, ale to znak, że pełni swoją służbę. Pracuje! Dzięki temu właśnie spokojnie zaczynam dzień, nie myśląc o tym, czy kupię jutro dzieciom bułkę. Nie włączam TV,  bo nie chcę słyszeć o nowych aferach w rządzie. Nie czytam newsów w sieci, bo nie wiem czy są prawdziwe. Nie scrolluję Facebook'a, bo na pewno rzuci mi się zaraz w oczy jakiś niestosowny obraz, film o okrutnej treści, czy sensacyjny tytuł artykułu opartego na ludzkim dramacie. Nie robię tego. Nie robię tego, bo to wszystko ciągnie mnie w dół! 

Myślę sobie, że kiedyś ludziom żyło się lżej - psychicznie. Teraz media dostarczają nam zdecydowanie zbyt wiele negatywnej treści jedocześnie dla kontrastu podrzucając obłudne szczęście i nieskazitelne wręcz piękno.  Jak wypośrodkować te skrajności? Jak nie popaść w depresję przechylając się na którejś z tych szali?

Można powiedzieć, że coraz częściej przekręcam głowę!

Przekręcam głowę od ludzkich nieszczęść, tragedii, złych wieści... ale nie jestem przy tym obojętna.  Nie chcę być przecież ignorantką! Tłumaczę sobie, że jest we mnie tak dużo empatii, że nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić - nie potrafię poradzić sobie z uczuciem bezsilności! Odcinać staram się od wszystkich złych informacji, jakie docierają z zewnątrz. Nie mogę dopuszczać do głowy złych myśli i obrazów - bo ciągną mnie w dół nieustannie. Nie mogę pogodzić się z ludzkim cierpieniem - zwłaszcza tych najmniejszych, niewinnych. Nie na wszystko mam wpływ. Nie wszystko da się przecież zrozumieć i wytłumaczyć... Zbyt mocno wszystko roztrząsam. Zbyt wielką buduje to we mnie niepewność jutra, a paraliżujący strach przywołuje wszystkie najgorsze scenariusze. Jeśli kogoś nieszczęście dotknęło, przecież dotknąć może i mnie.... - ciągle siedzi mi w głowie.

Przekręcam głowę - dla świętego spokoju, spokoju swojego i rodziny. Skupiam się na tym, co mam. Skupiam się na tym, co dobre. Co dzień mówię sobie "ŻYJ" - nie myśl o tym co złe. Nie wstydzę się, że nie wiem, co rząd planuje nam dać, a co za moment zabiorą. Już nie boję powiedzieć się, że coś mnie totalnie nie interesuje.  Żyję chwilą - bo tej za moment może już nie być. Tego mam świadomość! Doceniam to szczęście, które mam - nim ta bańka pryśnie... 




Brak komentarzy

Prześlij komentarz