przed 1 listopada.


Nie lubię tego czasu przed 1 listopada.
Smutno jest.
Przykro.
Pogoda w humor nie wprawia.


Gdy nadchodzi ten czas - ten koniec października, każdy z nas na wspomnienie wszystkich bliskich wzdycha. Wzdycha z tęsknotą, żalem, bólem. Ciężki to okres. Nieprzyjemny. Z jednej strony budują się w nas te wszystkie ponure emocje, z drugiej wpadamy w wir innych zajęć totalnie nie związanych z tym świętem. To okres poprzedzony szaleństwem zakupów, bo pogoda z dnia na dzień zmienia się z letniej na zimową totalnie zapominając o przyjemnej złotej jesieni, a 'rewia mody' z roku na rok obrasta do coraz większej rangi. Okres poprzedzony Halloween, którego osobiście nie obchodzę, nie czuję a widzę tylko dzięki temu, co pojawia się w internecie.  Może jestem zacofana, może moja miejscowość jest zacofana - u nas tego nie ma... tego nie widać. Nie pokażę Wam dyni, nie pokażę Wam upiornych strojów, nie pokaże Wam inspiracji z okazji tego 'święta', ale tylko przepisy na dyniowe dania chętnie pochłonę, bo lubię ją - tak po prostu...

Kumuluje się za to we mnie jakaś gorycz. Gorycz, która moczy oczy, która nie pozwala przełknąć śliny stojąc nad nagrobkiem, która przewija wspomnienia rozrywające serce. Gorycz, której ukojeniem nie jest nawet zapalony znicz...

Przed 1 listopada, czas ucieka wolniej. Zatrzymuje się na chwilę. Chociaż tak naprawdę nie wiem, czy to wina tej zadumy, czy może przesuniętych o godzinę zegarków. Dzień może staje się krótszy, ale wieczór przyjemnie długi, w którym na sofie wylegiwać się można godzinami popijając kolejny kubek gorącej herbaty z cytryną. I rozmawiać - bo wieczory służą rozmowom.  Gdy między chmurami wychodzi słońce, jak dziś.... najlepszym lekiem na czas przed 1 listopada jest ta malutka rączka chwytająca Twoją, i te wielkie niebieskie oczy, które mówią "mamo, chodź ze mną". Pozwalam na to, by ten czas zatrzymał się na chwilę w moim aparacie, by przeglądając te kadry po kilku dniach móc z westchnieniem powiedzieć - mam szczęście! I będę mieć więcej.... a o tych, których nie ma po prostu PAMIĘTAM.





















20 komentarzy

  1. A ja lubię :) Urodziłam się w Zaduszki, więc od dzieciństwa zakodowałam sobie, ze to jest czas radosny :)
    Piękne fotki!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie ta sama gorycz, żal i tęsknota.
    I tylko żeby pamięć jak najdłużej pozostała sprawna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie.... pamięć to cenny dar w tej sytuacji. Wspomnienia warto pielęgnować

    OdpowiedzUsuń
  4. To przede wszystkim czas pamięci...
    I życzę sobie, bym pamiętała by wysłać Ci życzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też daleko do Haloween. Jakoś tego nie czuję. Nie wiem, chyba to nie ten czas. Może gdyby wypadało w okresie...np. karnawału. A tak jakoś "gryzie" się z tym naszym polskim czasem zadumy nad grobami. Na szczęście na tej naszej wsi "zabitej dechami" nikt tego nie obchodzi. Ale dynię uwielbiam...jeść! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O! To właśnie to, co chciałam przekazać..... dokładnie to :)
    Jesteśmy tego samego zdania

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Oliwier już duży chłopak, dałabym mu minimum te 3,5 a tu 2,5 prawda?? :) A rozmiar bucika jaki już ma? Bo też wydaje się dość spory:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację :) Olu na przełomie listopada/grudnia kończy 2,5 roku a czasami wydaje się, że jest starszy.
    W zależności od sytuacji i ubioru. Buciki nosimy w rozmiarze 25

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie to też dziwny czas, pamiętam, ale trochę czasem nie ma we mnie pogodzenia. A zdjęcia - Martyna, nie mam już słów, by się nimi zachwycać, zresztą pod każdym postem piszę to samo - przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas w tym roku wyjątkowo smutno było.... Chyba dopiero, jak człowiek staje nad grobem dociera do niego,że tej osoby już nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  11. Przykro mi :( nic innego nie potrafię napisać

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja czuję coś podobnego, co Ty.... niestety.
    Dziękuję Ci :*

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne foty jak zwykle idealnie wychwytujesz moment;))))

    dla mnie święto zmarłych to radosny czasu;)))))) 7 lat temu w zaduszki dowiedziałam się że zostanę mamą;)))))))))) poza tym niedługo mam urodziny ( zoz tego że latka lecą i jestem coraz starsza - idealna okazja by zrobić sobie prezent;)))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Malwa | Nieulotne3 listopada 2016 17:48

    Ja też zupełnie nie czuję Halloween. A na 1 listopada zawsze czekałam. Było nostalgicznie, ale i rodzinnie: spotkania z kuzynami z drugiego końca Polski, urodziny mojej ukochanej babci, magiczne spacery nocą na cmentarz. Z czasem, gdy odchodzą coraz bliższe nam osoby, przeżywa się to wszystko inaczej, głębiej. W zeszłym roku w listopadzie doświadczyliśmy okrutnej straty - straty dziecka. W tym roku przeżywamy ten czas szczególnie...

    PS
    Odkryłam Twój blog kilka dni temu i jestem zauroczona. Na pewno będę tu częstym gościem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem co to znaczy przeżywać ten stan szczególnie.... Pewnych uczuć nie da się nawet opisać.
    Tego dnia jednak warto wspominać... po to wspomnienia, które trzeba utrwalać w pamięci.

    Dziękuję, że jesteś :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Chciałabym w ten sposób właśnie do tego podchodzić. Czasami jednak się nie da.... Czy to ten 1 listopada, czy to jakikolwiek inny dzień, w którym przekraczamy bramy cmentarza - jest przykro. Tak po prostu...

    OdpowiedzUsuń
  17. Halloween nie da się czuć, bo nie jest nasze...To nie nasza tradycja...Tak jak święto dziękczynienia...
    Ale ja nie o tym...Jakoś tak zawsze jest, że mnie 1 listopada też zachęca do przemyśleń, do zadumy, niemniej zawsze tak się układ, że na cmentarzach spotykamy się z Rodziną...tak nieplanowanie, przypadkiem...Co roku z kimś innym - z jakimś dalekim kuzynem, dawno niewidzianą ciocią, czy znajomy z podwórka i to jest niesamowite, że choć to Święto tak bardzo kojarzy nam się z "rozstaniami na zawsze" jednocześnie prowadzi na do spotkań. Dla mnie to Święto mówi o "pamiętaniu" o zmarłych i o "tych żyjących", gdzieś daleko, poza naszym codziennym światem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny klimat zdjęć kochana! A Oluś jaki już duży chłopczyk śmiało mogę powiedzieć, że to kopia mamusi :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Rzadko widać tatusia ale z niego też coś ma :)
    Teraz mama przybrała na twarzy to może faktycznie to podobieństwo jest większe :P

    OdpowiedzUsuń
  20. To prawda... u nas dokładnie jest tak samo. Przyznam, że właśnie rok temu w to święto miałam okazję poznać bardzo daleką rodzinę męża, o której nawet bladego pojęcia nie miałam...
    Oni pamiętają...

    OdpowiedzUsuń