O moich włosach słów kilka!

Jak to się stało, że przez 4 lata z włosów ściętych za ucho zapuściłam taką długość, mając przy tym nieustannie włosy rozjaśniane?
Jak powstrzymałam poporodowe wypadanie włosów i jaki rewelacyjny produkt miałam okazję testować dzięki jednej z Was? O tym dziś we wpisie! 




Dziś będzie zdecydowanie babsko. O włosach - czyli o jednym z kobiecych atutów. Po każdym opublikowanym ze mną zdjęciu to chyba właśnie one największą ilość ściągają komplementów. I powiem Wam, że sama nie mogę uwierzyć w to, jak wyglądają! Długość zaskakuje mnie z dnia na dzień, a ich gęstość i kondycja naprawdę są bez zastrzeżeń - i to chyba zbyt delikatne słowo :)

Moje włosy przeszły wiele. Odkąd skończyłam 18 lat rozjaśniałam je średnio 4 razy w roku.  Prostowałam, kręciłam i używałam niekoniecznie dobranych kosmetyków. Nieustannie marzyłam o długich włosach, ale trudno było mi zapuścić je do fajnej długości - zatem przedłużałam je przez jakiś czas. Faktycznie - włosy rosły, ale mocno się kruszyły, zatem niedługo po ślubie ścięłam je znacząco - do długości za ucho. Wyglądały zdrowo! Potem przyszła pierwsza ciąża. Już wówczas zaskoczona byłam, jak korzystnie na nie wpływa - rosły jak szalone! Gęste, lśniące, zdrowe i w fajnej długości - niestety zaczęły wypadać tuż po porodzie. Traciłam je garściami. Pojawiły się ogromne zakola, których nie sposób było zatuszować niczym... Walczyłam preparatami, które w składzie miały biotynę! Dużo czytałam na temat naturalnych form pielęgnacji włosów i olejowania ich. Zakupiłam nawet olejek rycynowy i nakładałam go na końcówki, ale chociaż efekt był dobry - pojawiło się zażółcenie włosów, co podobno się przy nim zdarza - olejek rycynowy może przyciemniać włosy. Odstawiłam więc. Potem przyszły kolejne ciąże, leki, silny stres, burze hormonalne i chociaż długość miałam satysfakcjonującą, a z wypadaniem włosów myślałam, że sobie poradzę zaczęłam szukać sposobu na to, by zagęścić je i poprawić znacząco ich kondycję. Są rzeczy, o które dbam niezmiennie:
  1. ograniczyłam suszarkę
  2. nie używam prostownicy, ale od czasu do czasu korzystam nadal z lokówki.  
  3. mam swoją metodę mycia włosów, bo nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak proste zabiegi mogą im zaszkodzić np. wówczas, gdy zbyt “ostro” się z nimi obchodzimy. Tak naprawdę w codziennej pielęgnacji chcemy pozbyć się łoju, który wytwarza skóra głowy i przez który włosy przetłuszczają się. Myjąc całe włosy niepotrzebnie narażamy je uszkodzenia czy wysuszenie podczas kolejnych czynności. Jaka jest moja metoda? Przeczytacie poniżej:
    * przed myciem stosuję olejki/serum, które wymagają zmycia;
    * dokładnie rozczesuje włosy;
    * płuczę włosy wodą;
    * nakładam odżywkę do włosów od ich połowy, aż po same końce;
    * u nasady włosów nakładam szampon i dokładnie myję skórę głowy;
    * spłukuję włosy ciepłą wodą, a pianą, która spływa po włosach w dół delikatnie masuję włosy ku dołowi, nie plącząc ich przy tym - to w zupełności wystarczy, by końcówki włosów pozbyły się kurzu/brudu;
    * następnie nakładam maskę/odżywkę (ale nie zawsze) na całość włosa;
    * spłukuję kolejny raz włosy obficie chłodną wodą (która zamyka łuski włosów);
  4. włosy po myciu płukam piwem, dzięki temu rzadziej się przetłuszczają i są bardziej lśniące - ograniczając tym samym jego spożycie:) 
  5. zwracam uwagę na to, jakich produktów do stosuję nie sięgając po pierwszy lepszy szampon z drogeryjnej półki;
  6. nie rozczesuję mokrych włosów - są bardziej podatne na łamanie. Polecam czesać je, gdy lekko już przeschną.;
  7. związuję/zaplatam włosy do spania;
  8. staram się nie czesać ich zbyt często w ciągu dnia;
  9. podcinam je regularnie (min. 4 razy w roku);
  10. nie farbuję ich w domu! Zawsze oddaję się w ręce fryzjera;

Wielokrotnie poruszałam te tematy na Facebook i Instagram, sprawdzałam polecane przez Was produkty i tak trafiłam do marki Kerabione, którą miałam przyjemność przetestować.


Marka Kerabione, to produkty przede wszystkim stworzone z myślą o kobietach. Skupia się na tym, co dla nas ważne: na włosach, skórze i paznokciach, a w ofercie ma nawet produkt, który zadba o nasze zalotne spojrzenie! Osobiście poznałam 3 produkty, które stworzyły mi swego rodzaju kompleksową kurację:
  1. Produkt od wewnątrz > Suplement diety dla włosów i paznokci.  - czyli podstawa sama w sobie! Jak sobie pomóc, jeśli nie poprzez uzupełnienie składników odżywczych i budulcowych? 
    Aminokwasy: L-cysteina, L-lizyna, L-metionina - uczestniczą w budowie struktur keratynowych, przyczyniają się do syntezy białek, zapewniają wytrzymałość i elastyczność, odgrywają ważną rolę w podziale komórek.
    Witaminy:  C, E, A, Nicyna, Ryboflawina, Biotyna - pomagają zachować zdrowe włosy i paznokcie, wzmacniają, pobudzając ich wzrost. Wpływają także na właściwe funkcjonowanie skóry, mają silne działanie antyoksydacyjne.
    Oligoelementy - Ekstrat z bambusa z krzemem, cynk, miedź, selen - pomagają w utrzymaniu prawidłowej pigmentacji włosów i zachowaniu zdrowych paznokci.
    Kwas hialuronowy - zapewnia efekt długotrwałego nawilżenia, poprawia elastyczność skóry 

    - i to wszystko zamknięte jest w małych kapsułkach Kerabione



  2. Produkt na zewnątrz > Wzmacniające serum do włosów ze skłonnością do wypadania - produkt, który musiałam wypróbować - w końcu nadal gubiłam jeszcze włosy, a chciałabym jednak zachować te moje odrastające powoli zakola. Serum zawiera kwasy tłuszczowe i olejki eteryczne, które przyczyniają się do prawidłowego wzrostu włosów, oraz witaminy dla włosów.
    Raz-dwa razy w tygodniu wcieram go na suche włosy, odczekuję jeśli uda mi się nawet do 30 minut a potem myję skórę głowy. Jego głównymi składnikami są:  olejek rozmarynowy, który hamuje wypadanie i pobudza wzrost włosów, pobudza podskórne krążenie i posiada właściwości przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze, oraz olejek lawendowy, który regeneruje i rewitalizuje mieszki włosowe, wpływa na wzrost włosów, zwalcza łupież i swędzenie i również posiada właściwości przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, antyoksydacyjne. 



  3. Do codziennej pielęgnacji > szampon do włosów - czyli absolutna podstawa każdej pielęgnacji . Ten można stosować codziennie, nie zawiera SLS, DEA i glikoli. Posiada właściwości pobudzające wzrost włosów (olejki cedrowy, lawendowy i rozmarynowy), regeneruje i rewitalizuje mieszki włosowe (olejek lawendowy) i zachowuje objętość włosów i sprawia, że wyglądają na bardziej gęste (olejek rozmarynowy). Włosy są po nim miękkie i naprawdę sprawiają wrażenie nawilżonych. Nawet udaje mi się rozczesać je bez odżywki! A! I chciałabym powiedzieć jedno - warto skupić się na myciu skóry głowy, delikatnie ją masując, natomiast nie nakładać zbyt dużej ilości szamponu aż po same końce - nie ma sensu ich szorować, bo spływający po nich szampon i kilka miękkich ruchów doskonale sobie z odświeżeniem ich poradzą. Bądźmy delikatne - nie naruszajmy ich struktury, nie plączmy - by potem rozczesując łamać je i wyrywać! 


Jest dobrze! Teraz mogę dopiero powiedzieć, że na głowie mam pełno maleńkich włosów, a na mojej czarnej podłodze w łazience wcale nie leży ich pełen dywan - nawet po czesaniu. Paznokcie zapuszczam bez hybrydy, a cera... ? Z cerą to ja mam jednak inny problem - ale nie łudziłam się, że suplement sprawi cuda. Mimo wszystko widzę efekty! I chyba nie tylko ja, skoro ciągle słyszę pytanie: jak Ty to robisz, że masz takie piękne blond włosy?

Gdy zapyta mnie ktoś, co zrobić, żeby włosy zapuścić zawsze odpowiem z przekąsem "polecam ciążę" :) Jeśli jej jednak nie planujesz, być może wypróbujesz Kerabione Booster?









Brak komentarzy

Prześlij komentarz