Po burzy! Dzieci strażaka.

Największa atrakcja dla moich dzieci - straż na podwórku!
Obudziłam się wczoraj rano, już sama. W łóżeczku spał Leo, ze swojego pokoju przyszedł zadowolony Olu. Żona Strażaka. Każda kobieta, której mąż pracuje w służbach mundurowych, liczyć się musi z tym, że wiele ważnych dni w ciągu roku spędza sama. Chociaż nie do końca! Towarzyszyć zawsze będą jej dzieci. Mąż natomiast niekoniecznie. Taka to praca - a są takie zawody, w których rozstania są jeszcze dłuższe... niestety. Tak już jest - muszę przywyknąć. Wyjeżdża nad ranem, i rankiem wracają do domu.

Ale są takie dni, w których ten brak doskwiera mi bardziej. Właśnie takie jak ten wczoraj, gdy za oknem hula burza, a ja zamknięta w domu czuję ogromny strach - i o to, co tu i teraz, i o niego - bo wiem, że on w tym momencie działa! 

Gdy byłam dzieckiem - nie bałam się. Przynajmniej czułam się bezpieczna we własnym domu, przy rodzicach. Teraz jestem dorosła, mam dzieci i swój dom, i chociaż powinnam - wcale bezpiecznie się nie czuję. Po głowie krążą mi zawsze najgorsze myśli - że wiatr zerwie dach, wybita zostanie szyba, albo te ogromne drzewa tuż za płotem pochylone w kierunku drugi złamią się i komuś zrobią krzywdę... lub tak jak wczoraj siła podmuchu wiatru skierowana w inną niż zawsze stronę powali je kierunku naszego domu. W pewnym momencie zrobiło się groźnie! Coraz większe gałęzie spadały na naszą działkę i auto stojące pod domem. Stałam w oknie i modliłam się o to, by mój strach nie stał się rzeczywistością. Ale przeszło... Grube gałęzie jednak zostały połamane zwisając niepewnie nad naszą działką. Nie było prądu. Była za to spokojna noc.

Rano wrócił mąż. Zadecydował: trzeba zadzwonić po straż - bo to przede wszystkim niebezpieczeństwo dla dzieci. I przyjechali...

I to był dla naszych dzieci chyba jeden z najlepszych dni w ciągu tych całych wakacji! Zafascynowanie, zainteresowanie i podziw! Wszystko podsycone historiami o tym, że ich tatuś robi dokładnie to samo, pomaga innym ludziom, gdy są w potrzebie...
Zobaczcie to! 











Brak komentarzy

Prześlij komentarz