Nie wystrzelaj swojego dziecka w kosmos!

Wpis nawiązujący do wpisu: "Mam kryzys wychowawczy"! 






No co tu dużo mówić. Kryzys trwa nadal. Nie we mnie... już bardziej w nim. Moje dziecko najukochańsze przechodzi trudny etap w swoim krótkim jeszcze życiu. Próbuję nad tym zapanować, próbuje i tata, i babcie, i ciotki wszystkie razem wzięte. Sił brak momentami, a w chwili słabości mamy rakietę, którą chciałoby się myślami wystrzelić dziecko w kosmos na kilka chwil... ale to tylko głupia przelotna myśl, za którą mogę się bić po twarzy! 

Już teraz wiem, że w momencie, gdy dziecko wpada w szał, gdy nachodzi je chwila frustracji trzeba uzbroić się w cierpliwość, zacisnąć zęby, przenieść w najbardziej ustronne i kojące nerwy miejsce, wyciszyć albo wręcz pozwolić mu się wypłakać. Bo czasami musi... musi z siebie wylać tę złość, nad którą nie potrafi nadal zapanować. 

Ale gdy przychodzi ukojenie, czas zapomnieć o troskach... a najlepiej o troskach zapomina się w domu, w swoim domu. Każde dziecko ma swój ulubiony kąt, ulubione cztery ściany, w których czuje się bezpiecznie. Może szaleć, może bawić się w co chce i jak chce. A ja mogę obserwować to z boku. 

Wiem doskonale, że rakieta w kosmos wystrzelać go nie muszę, że złość moja nie jest potrzebna, że nic dziecku tak nie pomoże, jak spokojny rodzic, jak ukojenie w jego ramionach, jak jego obecność. Musimy nad nim pracować, ale chyba najistotniejszy jest fakt, że najpierw musimy pracować nad sobą! Gdy w trakcie jego złości, czy frustracji dopadają mnie te same uczucia czas popukać się w czoło!! Bo kto tu powinien być mądrzejszy? Kto powinien panować nad emocjami? Jak można oczekiwać od dziecka, że uspokoi się w chwili, gdy sami tego nie potrafimy zrobić? Wiecie, co to znaczy zarażać uśmiechem? Spróbujcie! 

































 Meble - Bellamy.pl *kolekcja SIMPLE
Stolik z krzesełkami -  Ikea
Krzesełko rakieta - Happy Sitti
Naklejki na ścianie - Dekornik
Namiot TIPI - Ululani 
Worek na zabawki - That Way
Książki - Wydawnictwo Babaryba i inne




A! Dziewczyny! Chcecie takie krzesełka od Happy Sitti dla swoich maluchów? Bo specjalnie na nadchodzący Dzień Dziecka stworzę Wam taką okazję :) Będą aż DWA!  Śledźcie nasz profil na Facebook

12 komentarzy

  1. Ostatnio mam ochotę siebie samą wystrzelic i mieć chwilę wytchnienia😉 a tak na serio to u nas też bunt trwa i dziewczyna coraz mocniej pokazuje temperament...ale przecież to kiedyś minie- musi minąć😉 pamiętaj co nas nie zabije to nas wzmocni!;) trzymajcie się😙

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z każdym słowem :) Oli ma świetny pokoik :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótko, zwięźle i dosadnie!Zgadzam się z każdym słowem w tym wpisie. Tylko spokój moż nas uratować!;)

    OdpowiedzUsuń
  4. cieżka jest rola rodzica. Mi tym trudniej, że mam syna anioła i myśląłam, że wszyzstkie dziecie są identyczne. Kiedy zjawiła się Ona słodka, urocza, ale z charakterkiem tez nie do pogardzenia musiałam przejśc na inne tory, zmienić taktyke i nauczyc sie cierpliwości

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale twój Syn mężnieje :). I te rzęsy. Będzie łamał serca :)
    Pokoik śliczny kochana. Masz zmysł dekoratorski oj masz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z Tobą, że często problem tkwi w nas samych, a nie w dziecku. Doskonale widzę różnicę w zachowaniu Bąbla,kiedy i ja jestem spokojna i opanowana - oraz wtedy, gdy (niestety) puszczają mi nerwy. Dziecko jest jak lustro i odbija w sobie wszystkie nasze emocje - i te negatywne, i te pozytywne. Ale rakieta by się nam przydała mimo wszystko, tak na wszelki wypadek ;)

    P.S. Oli to mały przystojniak. Widzę w nim pewne podobieństwo do Bąbla (te wielki oczy i długaśne rzęsy) i podejrzewam, że obaj będą kiedyś mieli niesamowite powodzenie u dziewczynek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację, zanim wybuchniemy musimy się puknąć w czoło i zapytać-czy warto? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja puki co mam święty spokoj ...Amka z dziadkami na urlopie... tak swiety spokoj zerkam na telefon co 10 minut, pisze smsy, dzwonie i oczekuje fotorelacji z calego dnia.. okropnie tesknie, cicho, glucho w domu. Wczoraj bylam sama wiec zapalilam w kazdym pomieszczeniu swiatlo :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj czasami też nachodzi mnie taka myśl. Najchętniej wysłałabym Małą Zet na Madagaskar z biletem w jedną stronę, albo nie sama bym tam poleciała :P
    ale z drugiej strony gryzę się w język i robię dobrą minę do złej gry :)

    OdpowiedzUsuń
  10. 'Musimy nad nim pracować, ale chyba najistotniejszy jest fakt, że najpierw musimy pracować nad sobą! ' - mega trafne zdanie na temat macierzyństwa! Chyba sobie wydrukuję i powieszę na lodówcę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bunt 2-latka i nas nie ominął :( Ileż to razy ja w myślach psioczyłam :) w naszym przypadku jedyne wyjście to przeczekanie kryzysu w ciszy :) jak Młody wpada w szła to niestety ale moje słowa jak grochem o ścianę

    OdpowiedzUsuń
  12. U nas ostatnio syna opętało... mam ochotę wystrzelić go w kosmos z 10 razy dziennie. Wstydzę się z nim z domu wyjść, bo zachowuje się strasznie, a z drugiej strony nie chce wysiedzieć w domu dłużej niż 5 minut :/ Już nie raz łzy do oczu mi się cisnęły, bo wszystkie metody wychowawcze zawodzą. Nie słucha, robi co chce, jeśli coś jest nie po jego myśli to od razu wymuszony płacz i krzyki...a spróbuj dotknąć jego zabawek... Ja potrzebuję takiej rakiety!

    OdpowiedzUsuń